Jezus wyzwala i uzdrawia - biblijne warsztaty 14 kroków - Bóg w Krakowie
- Szczegóły
- Kategoria: Warsztaty biblijne Jezus uwalnia i uzdrawia
Bóg w Krakowie
19.07.2016 r. miałem okazję razem z żoną oglądać film pt „Bóg w Krakowie”. Jednym z bohaterów był Mariusz uzależniony od hazardu. Wewnętrzny głos, który „doradzał mu w sprawach inwestycji finansowych”, okazał się być głosem złego ducha. Mariusz nie był opętany, w sensie ścisłym, ale poważnie zniewolony swoim nałogiem, za którym stał demon. Pewnej nocy miał sen. Zobaczył siebie prowadzonego skutego łańcuchami na szafot. Kiedy kat położył mu głowę na pniu i zamachnął się toporem, on szepnął „Matko ratuj”. Wtedy obudził się. Jego żona wytrwale modliła się za niego na różańcu do Maryi, a teść zamówił za niego Mszę św. w kościele św. Jana w Krakowie, gdzie znajduje się obraz Matki Bożej od wykupu niewolników. Z filmu można odnieść wrażenie, że został uwolniony od czynnego nałogu, kiedy w rozpaczy poprosił Maryję o pomoc.
Desperaci
W tym momencie możemy przejść do umieszczonego na początku tekstu. Jair, przełożony synagogi, człowiek o pewnej pozycji wśród Żydów, przyszedł do Jezusa, gdy był zdesperowany. Miał dwunastoletnią córkę, jedynaczkę, która chorowała. Możemy się domyślać, że szukał pomocy u wielu „specjalistów”, lekarzy. Ich pomoc okazała się nieskuteczna, skoro córka umierała. Wtedy zrozpaczony udał się do Jezusa. Wiedział, że ten człowiek uzdrowił już wielu. W jego mniemaniu Jezus mógł być prorokiem, nauczycielem „Rabbim”, uzdrowicielem, itp. Wiadomości o Jego cudach rozchodziły się szybko. Dlatego teraz przyszedł do Jezusa i upadł przed Nim na kolana, błagając o ratunek dla córki. Nie wykluczone, że zdawał sobie sprawę z tego, że Jezus nie miał dobrej opinii wśród nauczycieli Pisma i faryzeuszy, którzy Mu nie ufali, krytykowali Go i oskarżali nawet o opętanie i współdziałanie ze złym duchem (por. Mk 3,20-30). Idąc do Jezusa po pomoc, mógł się im narazić. W tym momencie to nie było istotne, gdy w grę wchodziło życie jego ukochanej córeczki. Jezus zgodził się mu pomóc i wyruszył do jego domu. Po drodze uzdrowił kobietę cierpiąca na upływ krwi. Ona też była zdesperowana. Od dwunastu lat cierpiała na swoją chorobę i cały majątek wydała na lekarzy. Nie tylko, że jej nie pomogli, ale czuła się gorzej niż przed ich „kuracją”. Kiedy zdeterminowana, przecisnęła się przez tłum i z wiarą dotknęła z tyłu szaty Jezusa, została uzdrowiona.
Tymczasem Jairowi doniesiono, że jego córka umarła. Możemy się domyślić, że jego serce zamarło z bólu. Wtedy usłyszał słowa Jezusa „Nie bój się tylko wierz!” (Mk 5,36). Jak wiemy, Syn Boży wskrzesił ją z martwych. Dokonał rzeczy niemożliwej.