Media i nowa ewangelizacja

  • Drukuj

1. „Czytanie” mediów

Kiedyś, podczas studiów magisterskich na Wydziale Teologicznym  w Tarnowie, w ramach wykładów z pedagogiki, miało miejsce spotkanie studentów z panem Jerzym Świtkiem - pracownikiem Mościckiej Fundacji Kultury zaproszonym przez ks. dra A. Solaka wykładowcę pedagogiki.

Prelekcja pana Świtka, człowieka, który w środowisku tarnowskim jednoznacznie kojarzy się z filmem dotyczyła wykorzystania mediów, głównie telewizji, kina w procesie edukacji młodzieży. W sensie ścisłym, poruszony został temat potrzeby kształtowania umiejętności selektywnego korzystania z oferty programów oraz filmów prezentowanych w telewizji. Przede wszystkim jednak chodziło o problem potrzeby przygotowania młodych do krytycznego odbioru wspomnianych programów, filmów o umiejętność ich „odczytania”.

            Problem został przedstawiony na przykładzie fragmentów filmu pt: „My left foot” („Moja lewa stopa”). O ile dobrze pamiętam, jest to film biograficzny. Akcja filmu dzieje się w Anglii. Jego bohaterem jest młody niepełnosprawny chłopiec, który ma sprawną tylko lewą nogę. Ta stopą nauczył się rysować, pisać, a także dodawać. Chłopiec ten pochodził z biednej rodziny, miał też kilku braci. Któregoś dnia wspólnie z braćmi obmyślił plan kradzieży węgla z ciężarówki, która go rozwoziła. Bracia wózkiem z leżącym na nim głównym bohaterem „przypadkowo” zatarasowali ulicę tuż przed ciężarówką. Zanim usunięto przeszkodę, bracia z tyłu uchylili klapę samochodu, tak, że gdy ten ruszył, węgiel się wysypał. W atmosferze radości, zabawy wszyscy zbierają rozsypany na ulicy węgiel, a później „tryumfalnie” wracają do domu z głównym bohaterem umorusanym i leżącym na wózku wypełnionym cennym ładunkiem. Rzecz ciekawa, tam spotyka ich ostra reprymenda ze strony matki, która zdecydowanie gani ich „przedsięwzięcie” z powodu… kradzieży.

Z komentarza pana Jerzego Świtka wynikało, iż reżyser celowo zestawił ze sobą te dwie kontrastujące pod względem nastroju ze sobą sceny, (radość, zabawa z czynienia czegoś złego oraz oburzenie matki). W ten sposób chciał pokazać swoją dezaprobatę wobec zasady „cel uświęca środki”. Faktem jest, że bohaterami wielu filmów są gangsterzy, przestępcy, złodzieje ukazywani w sposób pozytywny, a do ich ról angażowane są gwiazdy kina, np.: Paul Newman i Robert Redford jako Butch Cassidy i Sudace Kid, w filmie o tym samym tytule, czy Paul Hogan w roli tytułowej  w sympatycznej komedii - westernie „Jack błyskawica”, lub Kirk Douglas w „Jacku kaktusie”. Myślę, że takich przykładów jest sporo więcej, a te które przytoczyłem nie należą do najbardziej drastycznych.  W ten sposób, w jakiejś mierze zło zostaje przedstawione w sposób interesujący, sympatyczny jako coś pociągającego. W świadomości młodego, niedojrzałego i mało krytycznego odbiorcy może następować zmiana w wartościowaniu i w spojrzeniu na rzeczywistość,  na swoje życie.

Myślę, że dla przyszłych katechetów, zajęcia, które odbyły się w ramach wykładów z pedagogiki były bardzo pożyteczne. Na tej podstawie można wysnuć wniosek, iż potrzebne, a może wręcz konieczne jest przygotowanie katechetów, pedagogów, nauczycieli - zwłaszcza przedmiotów humanistycznych - w zakresie korzystania w procesie dydaktycznym ze środków audiowizualnych oraz środków masowego przekazu. Chodzi tu o takie przygotowanie, które pomagałoby wdrażać uczniów do selektywnego i krytycznego korzystania oraz odbioru mass-mediów. Kwalifikacje te przyszli nauczyciele mogliby nabywać w toku studiów licencjackich  lub magisterskich w trakcie przygotowania do zawodu. Sadzę też, że dla tych nauczycieli, którzy nie mieli takich możliwości  we wspomnianej formie, mogło by się to dokonywać w postaci różnych warsztatów, czy kursów w ramach doskonalenia zawodowego. Jeżeli uznajemy moralną degradację młodzieży na skutek oddziaływania mediów za fakt, to tym bardziej konieczne jest wdrażanie młodychdo odpowiedzialnego korzystania z kultury masowej.

 


2. „Wychowywanie” środków masowego przekazu i formacja dziennikarzy

W tym momencie bardzo interesującym jest postulat Piotra Pawliny - redaktora  katolickiego radia Plus, że media a właściwie, ich twórców: dziennikarzy, redaktorów, reporterów itd., należy w pewnej mierze wychowywać. Takie bowiem będziemy mieć media, jakie je sobie wychowamy. Wychowawcami środków masowego przekazu mają być odbiorcy, którzy w coraz większym stopniu mogą na nie oddziaływać. Wspomniany autor twierdzi, i słusznie, iż w coraz  więcej programach telewizyjnych czy audycjach radiowych występuje możliwość uczestniczenia „tu i teraz” za pośrednictwem telefonu, poczty elektronicznej, czy czatu. Odbiorca, telewidz, radiosłuchacz, czytelnik ma więc możliwość twórczego oddziaływania na kształt wspomnianych audycji oraz programów. Może więc i powinien wpływać na zasadzie „wychowawczego dialogu” na oblicze mediów. Ów dialog jest nie tylko możliwy ale wręcz konieczny, dla dobra odbiorców i samych środków masowego przekazu.[1]

Nasuwa się również kolejny postulat. Pisze się o tym, że media coraz bardziej nastawione są na komercję, na zysk wiążący się z oglądalnością, co z kolei przekłada się na ilość zleceń reklamowych. Powoduje to że, np. w telewizji najwięcej jest różnych konkursów, teleturniejów, widowisk, które ogólnie można zaliczyć do kultury masowej. Media coraz mniej służą dobru publicznemu[2].  Wynika stąd potrzeba odpowiedniego przygotowania i formacji ludzi bezpośrednio zaangażowanych w tworzenie oblicza mediów: dziennikarzy, redaktorów, producentów programów i audycji, reporterów itd., a także potrzeba ewangelizacji środowisk dziennikarskich. Być może również uczelnie teologiczne, nastawione w głównej mierze na przygotowanie katechetów, mogłyby oprócz tego zająćsię kształceniem przyszłych dziennikarzy. Nawet jeżeli wiązałoby się to z koniecznością podniesienia opłaty za studia, to wydaje mi się, że warto byłoby podjąć działania w tym kierunku. Studia podyplomowe w zakresie dziennikarstwa dla wielu mogą być zbyt kosztowne.

 


3. Media w służbie edukacji

Prof. dr hab. Wojciech Pomykało wykładowca Wyższej Szkoły Ekonomiczno- Społecznej w Warszawie, twierdzi, iż wiele programów, widowisk, filmów w telewizji ma charakter ogłupiającej rozrywki. Jego zdaniem, kultura masowa odciąga ludzi od myślenia, twórczości, odpowiedzialności, dopominania się o własne prawa. Jest tworzona po to, by ludźmi, łatwiej było manipulować i by odwrócić ich uwagę od spraw naprawdę ważnych. Swoje wypowiedzi wspomniany profesor formułuje podczas wykładów emitowanych przez telewizję TEST – EDUSAT[3]. To nasuwa pewien postulat, może nie tak bardzo odkrywczy, ale myślę potrzebny, o możliwości wykorzystania mediów w edukacji. W kontekście dużego bezrobocia, którym zagrożona jest w dużej mierze właśnie młodzież, wiele mówi się o potrzebie podnoszenia, lub zmiany kwalifikacji zawodowych, a także o permanentnym kształceniu. W sytuacji, gdy ludzi bezrobotnych nie stać na kursy językowe, lub inne formy doskonalenia zawodowego, myślę, że warto by było wykorzystać lokalne i nie tylko media w celach edukacyjnych.

4. Wychowywanie przez sport i rekreację

Jeżeli zajmujemy się działaniami przeciwdziałającymi destrukcji moralnej wywołanej przez środki masowego przekazu, to trzeba z jednej strony wskazać na potrzebę Nowej Ewangelizacji młodych, a z drugiej na potrzebę wskazania konkretnej propozycji godziwej rozrywki i godziwego spędzania wolnego czasu. Jeżeli młodzi wiele godzin spędzają, korzystając z telewizji czy Internetu, to miedzy innymi dlatego, że albo się nudzą, albo nie widzą innej alternatywy, a często i jedno i drugie. Rola mediów w tym telewizji, filmu, kina w oddziaływaniu na młodych jest znacząca. Świadczy o tym fakt, że jeden z dekretów Vaticanum II został poświęcony właśnie środkom społecznego przekazywania myśli. Faktem jest, że media, choć mają tak wielki wpływ na młodych i (nie tylko) to nie wyczerpują zainteresowań młodzieży. Myślę, że młodzi, w jakiejś mierze, zainteresowani są również sportem oraz szeroko rozumianą rekreacją ruchową. Nawiasem mówiąc, media mogą również przyczynić się do propagowania czynnego uprawiania sportu, rekreacji, turystyki itp.  Myślę, że w jakimś stopniu to czynią (np. transmisje meczów koszykarskiej ligi NBA, przyczyniły się do popularyzacji koszykówki wśród młodzieży).

Państwo, nie do końca potrafi zaspokoić potrzeby młodzieży związanych ze sportem m.in. ze względów finansowych, stąd należy docenić wszelkie działania przy parafiach, w postaci np.: klubów sportowych, boisk, a nawet sal gimnastycznych czy teatralnych (jak to ma miejsce np.: w podziemiach kościoła pod wezwaniem św. Jadwigi w Krakowie). Sądzę, że wszelkie takie inicjatywy wypływające spośród duchowieństwa, czy świeckich, są jak najbardziej potrzebne i godne pochwały. Zwłaszcza ludzie świeccy, mają szerokie pole do działania w organizowaniu oraz promocji szeroko rozumianej kultury fizycznej w tym turystyki. Ze względu na znaczne zubożenie społeczeństwa oraz a może przede wszystkimze względów ewangelizacyjnych, wszelka działalność kulturalna, oświatowa, sportowo-rekreacyjna przy parafiach, czy ośrodkach duszpasterstwa młodzieży jest jak najbardziej pożądana. W ten sposób również głosi się Ewangelię o Bogu bogatym w miłosierdzie i pochylającym się nad konkretnymi potrzebami swych dzieci.

 


5. Ewangelizacją przez kulturę. „Władca Pierścieni” w służbie Nowej Ewangelizacji

Wspomniałem wyżej o Nowej Ewangelizacji młodych. Sądzę, że można mówić o przynajmniej dwóch sposobach, czy drogach głoszenia Dobrej Nowiny. Jedną z nich, jest pewna propozycja godziwej rozrywki, w tym rekreacji ruchowej – młodzi mają nie spożyte zasoby energii, które gdzieś muszą wyładować. Gdyby tę energię odpowiednio ukierunkować, oraz wykorzystać pewien właściwy młodzieży idealizm, to jestem przekonany, że młodzi mogli by zdziałać wiele dobrego na polu społecznym, charytatywnym, czy właśnie ewangelizacyjnym. Oczywiście nie jest to wcale łatwe, jednak takie przykłady jak spotkania młodych nad jeziorem Lednickim, czy chociażby Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, lub inicjatywa „Przystanek Jezus” pokazują, że jest to możliwe. Wracając jednak do propozycji godziwej rozrywki sądzę, że należy delikatnie i umiejętnie wskazywać młodym oraz propagować wszystko to, co dobre, wartościowe i piękne w kulturze, czyli w filmie, literaturze, muzyce, jak ma to miejsce  np.: w Gościu Niedzielnym tego typu pomocy. Chciałbym zwrócić uwagę np.: na takie pozycje jak: „Mały Książę” A. de Saint-Exuperego, czy „Władca Pierścieni” J.R.R. Tolkiena. Szczególnie interesujący jest dla mnie fenomen popularności książki tego ostatniego autora, oraz filmów nakręconych na ich podstawie.

„Władca Pierścieni” napisany w latach 1936-1949[4] został uznany za „najpoczytniejszą książkę XX w.” w kilku plebiscytach ostatnich lat  przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii, a J.R.R. Tolkiena uznano za największego pisarza minionego stulecia. Autor i książka ma tysiące sympatyków i fanów na całym świecie.[5] Należy przy tym zauważyć, że czytelnikami trylogii „o Śródziemiu”  byli i są bardzo różni ludzie; począwszy od oksfordzkiej inteligencji przez dzieci - kwiaty  w latach sześćdziesiątych, studentów a na ortodoksyjnych katolikach skończywszy. W każdym dziesięcioleciu saga Tolkiena zdobywała coraz to nowe rzesze czytelników, którzy w ostatnim czasie weszli do Internetu zakładając setki stron i list dyskusyjnych.[6] Równocześnie książka ta ma ukryty, w zewnętrznej warstwie trudno dostrzegalny, głęboki sens religijny i katolicki zamierzony przez autora – człowieka autentycznie wierzącego. Przypuszczam, że właśnie fakt, iż na pierwszy rzut oka trudno „Władcę Pierścieni” uznać za  książkę religijną, sprawia, że tak wielu i tak różnych ludzi po nią sięga, uznając ją wyłącznie za piękną i interesującą opowieść, którą też w istocie jest, choć nie tylko. Potwierdzeniem tej myśli jest sięgnięcie satanisty (!) po omawianą pozycję. Człowiek ten wyznaje, że lektura trylogii Tolkiena stała się jedną z ważniejszych przyczyn jego nawrócenia i powrotu na łono Kościoła.[7]

Sądzę, że książka jak i film warte są polecenia. Jeżeli już ktoś oglądnął film, można mu zwrócić uwagę na powieść, której ekranizacja do końca nie oddaje. Jeżeli uda się kogoś zachęcić do lektury Tolkienowskiej trylogii, to już jest dużo, nawet jeśli dana osoba nie będzie świadoma religijnego przesłania książki (może, gdyby była, nie sięgnęła by po powieść). Osobom które widziały chociażby film można zwrócić uwagę na głębszy wymiar „Władcy Pierścieni”, co może się dokonać choćby na katechezie dla szkół średnich. Myślę, że dzieło angielskiego profesora można wykorzystać w służbie ewangelizacji podobnie jak i inne pozycje literatury chrześcijańskiej. Nie byłby to zresztą pierwszy taki przypadek. Do tej pory przykładowo podczas czuwań adwentowych dla młodzieży, miały miejsce np..: „zaślubiny Małego Księcia  z Apokalipsą św. Jana” oraz „Królowej śniegu” z fragmentem pierwszego listu do Koryntian.[8]  Na wspomnianych czuwaniach pojawił się również „Pinokio”. Dlaczego by nie „zaślubić” – powiązać „Władcy Pierścieni” z Ewangelią,czy „Silmarillionu” tego samego autora z Księgą Rodzaju? Tym bardziej, że związek wspomnianych pozycji  z księgami Biblii jest autentyczny i zamierzony przez autora.[9]  O ile mi wiadomo, już powstają rekolekcje dla Dziewczęcej Służby Maryjnej pod nazwą „Kurs Baranka” oparte na części bolesnej różańca świętego oraz „Władcy Pierścieni”. To jest właśnie ta druga droga ewangelizacji obok promocji sportu, rekreacji oraz kultury chrześcijańskiej

P. Chrabąszcz

[1] Zob. szerzej. P. Pawlina, Wychowanie chrześcijanina a media – postulat wychowawczego dialogu, w: A. Solak (red), Wychowanie chrześcijańskie, s. 119-121

[2] por. Piotr Legutko, Obywatel dziennikarz, w: Gość Niedzielny 2.03.2003 nr 9, Rok LXXX, s. 44

[3] Telewizja ta jest dostępna dla osób korzystających z podłączenia do sieci Tarnowskiej Telewizji Kablowej

[4] J.R.R. Tolkien, Władca Pierścieni. Drużyna Pierścienia, Warszawa 2002, s. 11

[5] Zob. szerzej: J. Pearce, Prawdziwy mit. Katolicyzm Władcy Pierścieni, w: Christianitas 11/12 2002, s. 29

[6] Por. S.D. Greydanus, Od książki do filmu, w:  Christianitas 11/12 2002, s. 306-307

7 Zob. szerzej, A. Zub, Tolkien i – satanista, w: Christianitas 11/12, 2002, s. 95-98

8 Zob. szerzej, A. Ważny, Głębinowi ale nie denni. Rekolekcje dla młodzieży, Tarnów 2002, s.166-202

9 Zob. szerzej, S. Caldecott, Nad otchłanią ognia. Chrześcijański heroizm w Sillmarilionie i Władcy Pierścieni, w: Christianitas..., dz. cyt. s. 39-52

[8] Wspomniane inicjatywy miały miejsce w tarnowskim duszpasterstwie akademickim „Tratwa”.